Przejdź do treści

Tworzenie bohaterów: perspektywa jest wszystkim

Jak to jest być kimś innym? To jedno z podstawowych pytań, na które odpowiada każda z opowieści, i jednocześnie kwestia tak fundamentalna, że zbywana jako oczywistość. Oto bowiem mamy sytuację, gdy żaden z bohaterów opowieści nie jest czytelnikiem, ale czytelnik ma się przejąć ich losami niemal tak mocno, jak własnym.

*

Możesz już zamówić mój poradnik dla pisarzy – „Jak napisać powieść?”. Ten wpis jest jednym z darmowych fragmentów. Trzy dodatkowe rozdziały możesz ściągnąć ze strony:

Jak napisać powieść?

Ten tekst jest piątym wpisem z cyklu rozważań o tworzeniu bohaterów. Poprzedni wpis możesz znaleźć tutaj, a wszystkie pozostałe tutaj.

*

Czytelnik ma się przejąć losem bohatera. Bam! Autor poradnika zauważa ten fakt, przechodzi nad nim do porządku dziennego i przystępuje do technicznego opisu swojej magicznej metody – jak skonstruować bohatera w jedyny poprawny sposób, tudzież uczynić go uniwersalnie fascynującym dla wszystkich.

Za każdym razem, gdy stykam się z takim podejściem, mam je za sygnał zarozumialstwa. Bo sprawa nie jest oczywista – w najmniejszym stopniu. Jak to w ogóle możliwe, że czytelnik wychodzi z siebie i przyjmuje perspektywę narratora? Gdyby działo się to na zasadzie sympatii, po prostu współczulibyśmy postaciom. Tyle; nic więcej. Tymczasem każdy, kto czyta książki, dla ciekawej lektury gotów opuścić ciało. Musi chodzić o coś więcej, niż empatia czy prosta ciekawość, bo obie te siły najwyżej skłonią nas do kibicowania innym. Taka reakcja ma znaczenie, owszem – jako autor chcesz, aby twoim postaciom kibicowano. Ale jeszcze bardziej powinno ci zależeć na tym, żeby czytelnik potrafił odnaleźć siebie w ich życiu, sytuacji, a wreszcie, w ich myślach.

W pewnym sensie czytanie jest jak hipnoza. Tak naprawdę to ty, jako czytelnik, ożywiasz rzeczywistość z powieści, realizujesz ją, razem z bohaterem pokonujesz demony, odkrywasz sekrety i przechodzisz przemianę. Cała magia dzieje się w twojej głowie. Książka dostarcza tylko słów, na które odpowiada wyobraźnia. Autor jest więc bardziej przewodnikiem niż demiurgiem – jego rolą jest doprowadzenie do tego, aby czytelnik połączył się z częścią siebie poprzez książkę. Nie wystarczy namalowanie pięknego i szczegółowego obrazu. Trzeba go jeszcze zaczarować.

To połączenie odbywa się w pierwszej kolejności poprzez znalezienie podobieństw pomiędzy czytelnikiem a głównym bohaterem. Innymi słowy, jeśli piszesz dla nastolatków, łatwiej im będzie wejść w skórę bohatera w ich sytuacji. Kobieta w średnim wieku szybciej zrozumie perspektywę matki, rozwódki lub pracowitej organizatorki, którą po raz kolejny pominięto przy promocji – niż perspektywę roztrzepanej studentki czy zbuntowanej córki. Nawet jeśli dokładnie taką studentką lub nastolatką kiedyś była. Tak to działa. Pamiętaj tylko: te przykłady są wyraziste, lecz powierzchowne. Nie chodzi bowiem o zewnętrzne cechy, ale o stan umysłu. Gdy czytelnik czuje się osamotniony, odnajdzie się w podobnie osamotnionym bohaterze – choćby nawet ów bohater był zwierzem, kosmitą czy skończonym dziwakiem.

Podążając taką ścieżką odnajdujemy część nas samych w postaci literackiej, co pozwala ją zrozumieć, założyć jej perspektywę jak okulary. Ale kiedy zaczyna się fascynacja? Żeby naprawdę wejść w opowieść, naprawdę przejąć się losem fikcyjnej postaci, potrzebujemy obietnicy, że odejdziemy od stołu bogatsi. Dokładniej, dostaniemy to, czego nam brakuje, ale co posiada bohater (lub co osiąga w wyniku swoich poszukiwań). Czytelnik pozbawiony poczucia osobistej mocy, będzie chciał doświadczyć siły, sprawczości, odwagi, męstwa. Na tym polega większość fantazji dla chłopców, że mogą wyobrazić sobie siebie w skórze Conana czy wiedźmina. Mechanizm wygląda więc tak: bohater podobny do mnie realizuje lub ucieleśnia potrzebę, której ja nie zdołałem zrealizować w życiu. Towarzysząc mu, spełniam potrzebę pośrednio, a może nawet uczę się, jak spełnić ją faktycznie. Im mniejszy dystans postawię między sobą a postacią, tym mocniej przeżyję katharsis i tym większą naukę wyciągnę.

Nie ma więc uniwersalnego wzorca na fascynującego bohatera. Coś takiego nie może istnieć, dopóki mamy różnych czytelników z różnymi potrzebami. Pewne wzory można wywieść ze wzorców gatunkowych, ale to w zasadzie wszystko. Dlatego warto zastanowić się nad następującymi kwestiami:

– W jaki sposób twój protagonista wznosi się ponad ograniczenia i przeciętność? Nie chodzi o to, że ma być herosem namaszczonym przez bogów (cóż, w większości wypadków nie o to idzie). Na pierwszy rzut oka może być wręcz wymiętolony lub nudny. Ale to, co czyni z niego bohatera, to jakiś rodzaj siły, klarowność myśli, nietypowa percepcja. Coś, co pozwala mu wyjść z tłumu i podążyć własną ścieżką – jeśli wręcz nie wskazać innym drogi.

– W jaki sposób wyjątkowość bohatera odnosi się do sytuacji czytelnika? To znaczy, jaką potrzebę czytelnik może spełnić, utożsamiając się z postacią? Sprawa jest prosta do określenia, jeśli dobrze rozumiesz konflikt wewnętrzny bohatera, masz już ciekawie dobrane motywy i wiesz, w jakie kłamstwo protagonista wierzy, a więc również, jaką prawdę odkryje. W takim wypadku postać rozwiązuje pewien problem za czytelnika. Jeśli jednak nie potrafisz zgrabnie zestawić tych elementów, aby uzyskać odpowiedź, albo ta odpowiedź nie wydaje się wystarczająca – zastanów się, jaką potrzebę ty realizujesz przy okazji zabawy bohaterem. Na przykład, aby stworzyć postać niepokorną, bezczelną i opryskliwą, musisz sięgnąć do tej części własnej osoby, która reprezentuje te cechy. Inaczej się nie da, bo pisząc z pozycji grzecznego i ułożonego, wyjdzie coś nieautentycznego; w najlepszym razie, karykatura. Postać nie okaże się naprawdę opryskliwa, jeśli będziesz mieć opór przed wkładaniem obelg i przekleństw w jej usta. Tworząc taki rodzaj bohatera afirmujesz więc buntownika w sobie. Stwierdzasz, że można odnieść sukces pomimo ucieleśniania cech spoza konwenansu – a może nawet dzięki nim. Tak samo postać objawi się czytelnikowi, i realizację tej samej potrzeby mu zaoferuje.

2 komentarze do “Tworzenie bohaterów: perspektywa jest wszystkim”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *