Warning: file_exists(): open_basedir restriction in effect. File(core/post-comments) is not within the allowed path(s): (/home/spisek/domains/spisekpisarzy.pl:/tmp:/var/tmp:/home/spisek/.tmp:/home/spisek/.php:/usr/local/php:/opt/alt:/etc/pki) in /home/spisek/domains/spisekpisarzy.pl/public_html/wp-includes/blocks.php on line 576
Głód i Gorset – czyli jak Mróz pisze książki
Przejdź do treści

Głód i Gorset – czyli jak Mróz pisze książki

Chcesz wiedzieć, jak pisać więcej i częściej? Na przykład tak, jak Remigiusz Mróz? Odkryłem jego sekret i właśnie się nim dzielę. Za darmo.

Remigiusz Mróz napisał kolejną książkę (siódmą w tym roku?), tym razem – poradnik pisarski, „O pisaniu na chłodno”, wyraźnie wzorowany na „Jak pisać” Kinga. Dostałem egzemplarz recenzencki od wydawcy, Czwartej Strony, i po lekturze przez dłuższy czas zastanawiałem się, czy w ogóle o tym wspominać. Bo, szczerze mówiąc, niewiele dobrego mam do powiedzenia.

Książka składa się z dwóch części – autobiograficznej i poradnikowej. Z pierwszej dowiemy się, że życie Mroza było „zwyczajne”, oraz że od zawsze kręciło go czytanie. I to w zasadzie wszystko. Nie ma w tym żadnego haczyka, nauki, wniosku. Nie ma w tym nic, może poza próbą pokazania czytelnikowi, że autor też jest człowiekiem. Autobiografia to trudne wyzwanie, ponieważ wymaga dojrzałości i dystansu. Właśnie dlatego, jeśli w ogóle wychodzi, to raczej pisarzom u kresu kariery, kiedy to mają już o czym pisać, a nie mają po co się spinać. Gdyby chociaż Mróz znalazł odwagę zmierzyć się z jakimś bolesnym aspektem swojego życia, mogłaby wyjść z tego inspirująca opowieść. Ale tej odwagi nie znalazł.

Fragment poradnikowy zajmuje większą część tomu i sprawia, na pierwszy rzut oka, solidne wrażenie. Mróz jest pisarzem biegłym technicznie. Kłopot w tym, że jest również paradoksalnym przypadkiem, który pomimo rosnących umiejętności pisze coraz słabsze książki. Można powiedzieć, że z pośpiechu, ale moim zdaniem – nie tylko; to nie jest nawet główny powód. Mróz po prostu nie wie, o czym ma pisać. Nie umie tworzyć z serca. Ba, nie ma pojęcia, co to mogłoby znaczyć. Opiera się więc na wzorach, które przyswoił. Fabułę wiesza na różnorakich trikach, bohaterów tworzy od sztancy pod taką fabułę, a przesłanie wyciąga z tego, co wyczytał w gazecie. No i właśnie takie podejście widać w radach, których udziela. Nie ma tu ani zaskoczeń, ani nawet indywidualności – to po prostu zbiór sprawnie sformułowanych, uczciwie podanych banałów. Wiedza dobrze znana przeciętnej klasy redaktorowi i powtarzana tysiące razy na każdym forum literackim. To z jednej strony świadczy o jej rzetelności, ale z drugiej, no właśnie… o jej wtórnej naturze. W książce nie ma ani jednej obserwacji, o której można by bez wątpliwości powiedzieć, że faktycznie pochodzi od Mroza. Wszystko, dosłownie wszystko, można dostać za darmo na necie. Równie dobrze ten poradnik mógłby napisać stażysta w wydawnictwie, po prostu robiąc kompilację z powszechnie dostępnych źródeł.

Jeśli gdzieś widać indywidualność Mroza, to w brakach jego edukacji, w ślepych punktach i w rzeczach, o których nie mówi. Na przykład, temat konfliktu wewnętrznego Mróz zbywa jednym lekceważącym zdaniem. Długie akapity za to poświęca przekonywaniu, że wszyscy powinni pisać „odnośnie do czegoś” zamiast „odnośnie czegoś”, bo tylko pierwsza forma jest poprawna. Co nie jest nawet prawdą. Uzus zrobił swoje, więc upieranie się przy starszej wersji jest obroną języka, którym Polacy nie mówią. No ale takim właśnie pisarzem jawi mi się Mróz w swoim podręczniku. Ktoś kiedyś dał mu pewne wzory, które teraz umie biegle powielać – i robi to bez głębokiej refleksji. Podejście dobre u początkującego twórcy, ale nie u kogoś, kto pisze poradniki pisarskie. Bądźmy poważni.

Nie lubię tworzyć recenzji, w których zostaje mi tylko jechać po autorze. Zwłaszcza, że akurat ten naprawdę ma potencjał, i gdyby popracował nad sobą – a nie tylko nad swoim rzemiosłem – mógłby awansować do pierwszej ligi pod względem jakości (nie tylko ilości). Niestety, z nadmiaru sławy najprawdopodobniej przez lata będzie ścigać własny ogon, aż maszynka do produkcji książek wreszcie się zepsuje. Wtedy dopiero może nadejdzie okazja, aby z prochu powstał pisarz.

Dlatego spójrzmy na sprawę inaczej. Nie znam ani jednego twórcy, który rzeczywiście chciałby pisać jak Mróz. Znam za to wielu, którzy zazdroszczą mu produktywności. W „O pisaniu na chłodno” znajdziemy na ten temat tyle, co w każdym z wywiadów autora, czyli że po prostu jest bardzo pracowity. Nie mam co do tego wątpliwości. Myślę jednak, że da się spojrzeć na sprawę głębiej i nazwać ją bardziej precyzyjnie. Jak dla mnie, dwa główne czynniki, które pozwalają mu pracować, to Głód i Gorset. Już wyjaśniam.

Po pierwsze: Mróz jest grafomanem. Najprawdziwszym w świecie, „klinicznym” – to znaczy, lubi pisać. Kocha pisać. Wbrew potocznym mądrościom, to bardzo pozytywna cecha, którą warto pielęgnować. Alternatywą jest bowiem cierpienie w imię sztuki, pisanie rozumiane jako ból – a więc przerośnięty perfekcjonizm. Wszyscy, którzy idą wiernie tą drogą, zabijają powoli własną kreatywność, a na koniec stają się eunuchami, wiecznie zazdrosnymi o cudzą potencję.

Mróz nie wpadł w tę pułapkę. Zintegrował swoją grafomanię wzorowo. Tyle tylko, że nie wie po co. Czuje pęd ku pisaniu, czuje, że właśnie poprzez tę czynność życie nabiera sensu. Jego powołaniem jest tworzenie opowieści, a nie cholerny doktorat z prawa. To jest oczywiste; to właśnie rozumie. Nie rozumie, co dalej. Dlaczego tak? Na co taka dziwaczna konstrukcja psychiki? Gdyby miał dobre połączenie z tym poziomem swojej osoby, gwarantuję, że inaczej opowiadałby o własnej twórczości. Tak jak jest teraz, potrafi tworzyć w wyrachowany, bardzo rozumowy sposób, a więc przy każdej książce uruchamia mechanizm, który przemieli najnowszy pomysł i na koniec wytworzy produkt podobny do wytworzonych uprzednio. Mróz patrzy na ten efekt końcowy, sprawdza parametry, konsultuje z działem kontroli jakości, wypuszcza w świat i zapomina. To, co go intryguje, to sam proces, akt twórczy. Tam kryje się tajemnica, która mu ciągle umyka. Pisząc, łączy się z czymś, czego nie ogarnia i nie potrafi wyrazić.

Chciałbym ten stan nazwać Potrzebą, albo nawet górnolotnie – Natchnieniem. Ale obawiam się, że najlepszym słowem będzie Głód. Chodzi o zapełnienie pewnej pustki. Chodzi o obsesję. Mróz czuje i nie potrafi się z tym czuciem zmierzyć, a więc krąży wokół niego, i krąży. Nie mówię tego, żeby się z niego pośmiać – bo musiałbym się śmiać również z siebie, i może też z Ciebie. Moim zdaniem są zdrowsze motywacje do pisania, owszem, ale co to zmienia? Pierwszy wniosek z przykładu Mroza jest więc taki: odnajdź w sobie grafomana. Znajdź swój pęd do pisania. Znajdź – i wejdź w tę część siebie na całego. Pozwól, aby ten grafoman urządził Ci życie. Mówię poważnie. Jeśli chcesz pisać dużo, to jest właśnie sprawdzony i przetestowany sposób.

Drugim czynnikiem, który pomaga Mrozowi tworzyć w zawrotnym tempie, jest zdolność do złagodzenia głosu wewnętrznego krytyka. Młody i naiwny twórca mógłby podejść do tematu od strony „będę pisać jak mi się podoba”, co przy kiepskim warsztacie równałoby się bardzo słabej prozie. Warsztat Mroza jest pedantyczny. Książki, na których uczył się wzorców – w większości popularne. Redaktorzy, z którymi toczył literackie potyczki jeszcze kilka lat temu – kompetentni. Mróz przeszedł szkołę, w której nauczył się techniki. To właśnie podstawa jego Gorsetu, dzięki któremu pisze powtarzalnie, zgodnie z zasadami, w sposób, na którym może polegać. Gdy założy Gorset, nie musi się przejmować, że wewnętrzny krytyk będzie hamować rozpędzone pióro – ponieważ sam Gorset jest częścią wewnętrznego krytyka. Te wszystkie techniczne zasady są wyrazem perfekcjonizmu Mroza, ale dopóki tworzy w ściśle określonych ramach, może tworzyć śmiało, jak przystało na grafomana.

Oczywista cena za noszenie Gorsetu to usztywnienie pióra. Ale z drugiej strony: jeśli zamierzasz produkować książki taśmowo, i tak wyjdą podobnie. Więc to byłaby druga rada, o której Mróz nie mówi, choć mógłby (bo jej nie sformułował, ale dobrze ją przyswoił). Jeśli zależy Ci na tym, aby pisać jak najwięcej, stwórz swój własny Gorset. Taki styl, język, formę wyrazu, schemat – który będzie przystępny dla innych, a jednocześnie da Ci oparcie. W Gorsecie możesz pisać prosto, po dziennikarsku, oszczędnie używając środków stylistycznych. Ale: możesz też wyspecjalizować się w określonym tonie, na przykład humorystycznym. Jeśli ciągnie Cię w tę stronę, możesz nawet stworzyć Gorset jako stylizację na język innego pisarza. Pamiętaj tylko, że Gorset to nie jest twój „autentyczny głos”, albo jedyny słuszny sposób używania języka. To po prostu wypracowany zwyczaj, dzięki któremu możesz pisać pewnie i nie bojąc się krytyków. Gorset jest po to, żeby go założyć – a później zdjąć i pisać naprawdę.

OK, tyle moich obserwacji, wyczytanych spomiędzy wierszy „O pisaniu na chłodno”. Z powierzchownej lektury dowiesz się tylko o tym, że w celu zwiększenia produktywności Mróz zaleca rutynę i dyscyplinę. To znaczy, pisanie regularne, jeśli wręcz nie po osiem godzin dziennie, w spokojnych i przewidywalnych warunkach. Bez wyskoków, bez ekscesów, bez zbędnych komplikacji.

Udziela tej rady szczerze – a przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Oznacza to jednak, że albo jest nieco arogancki, albo autentycznie nie rozumie, jak niewielu ludzi byłoby w stanie dokładnie te zalecenia wcielić. Co więcej, nawet próbując, nie osiągnęliby podobnych wyników. Jego obłędna produktywność wynika przede wszystkim z cech osobniczych, to znaczy ze specyficznego połączenia Głodu i Gorsetu. Z tego, że kocha pisać i czuje się podle, gdy tego nie robi. No i z tego, że pisze niemal wyłącznie „z głowy”, a nie z serca – a więc chowa się za trikami i fajerwerkami, w formach, które nie wymagają ani odwagi, ani prawdziwego wysiłku.

Dlatego właśnie jego poradnik ma większą wartość przez to, czego autor nie mówi, niż przez to, co powiedział. I to chyba jednak nie jest komplement. „O pisaniu na chłodno” powstało o wiele, wiele za wcześnie.

31 komentarzy do “Głód i Gorset – czyli jak Mróz pisze książki”

    1. Przecież w artykule nie jest napisane, że jego książki są „ta bardzo złe.” Kiepski warsztat wcale nie oznacza tego, że ktoś nie znajdzie w książce frajdy podczas czekania na pociąg czy w innych sytuacjach losowych. Ale chyba sam przyznasz, że Mroza się nie czyta aby zachłysnąć się światem przedstawionym czy uczyć mądrości od bohaterów 😀

    2. Być może dlatego, że generalnie ludzie lubią to, co znają. A id Mroza dostają zawsze dokładnie to, choć w innych oprawach i pod innymi tytułami.

    3. No dodam, że napisałem „pomimo rosnących umiejętności pisze coraz słabsze książki”, a nie, że tak bardzo źle. 😀 Nie udaję Mrozologa, bo przeczytałem może 20% tego, co napisał, ale też nie mam zamiaru udawać, że odbieram jego twórczość inaczej niż odbieram. Dla mnie jego książki są coraz mniej autentyczne, a więc coraz słabsze.

      A czy popularność świadczy o jakości? Możemy o tym dyskutować długo i bez sensu. Ale jeśli upierasz się przy tej zależności, to gdzieś tam w necie jest ołtarzyk dla „Greya”, przy którym można oddawać pokłony.

    4. Trudno jednoznacznie ocenić czy książki są złe czy dobre, nie wszyscy chcą czytać Myśliwskiego czy Tokarczuk. Osobiście bardzo ich lubię za wnikliwy opis prozy życia to jednak miewam okresy kiedy mój mózg przeciążony pracą potrzebuje czegoś lekkiego. Z drugiej strony prozy Mroza nie byłam w stanie strawić bo była po prostu banalna, zarówno fabula, jak i język oraz postacie wszystko pozbawione kolorytu, charakteru, mdłe. Myślę sobie że każde pisanie, jak i tworzenie zależy od tego co chcesz od życia, jak chcesz rozwijać swój warsztat, swoją pracę i umiejetności, trzeba odpowiedzieć na proste i prozaiczne pytanie – czy chcesz zarabiać kasę czy tworzyć literaturę ?

    1. Heh. Tekst wyszedł miejscami bardzo złośliwie, bo i lektura była dla mnie męcząca, ale to nie dlatego, że mam coś do Mroza, osobiście czy zawodowo. Powiem nawet, że IMO facet ma taki potencjał, jak u mało kogo. Po prostu wpakował się w sytuację, w której ma wrażenie, że wygrywa, że przechytrzył system, i że karuzela będzie się kręcić w nieskończoność. A w rzeczywistości ustawia się na zderzenie z glebą.

  1. ’gdyby Mróz znalazł odwagę zmierzyć się z jakimś bolesnym aspektem swojego życia […]. Ale tej odwagi nie znalazł.’ – a może nie znalazł bolesnego aspektu i stąd ten brak inspiracji? 😉

  2. Przeczytałem reklamowanego mocno „Behawiorystę” R.Mroza i jestem raczej zawiedziony. Nasycony powieściami kryminalnymi Johna Grishama i Joe Alexa (M.Słomczyński) oraz kilkoma innymi klasykami, jestem krytyczny wobec twórców prezentujących nowy (?) styl pisarski. W narracji nieudolnie próbuje naśladować styl Jo Nesbo, ale całość trąci brakiem konsekwencji. Pomijając kilka błędów stylistycznych i jeden błąd logiczny, książka z pozoru trzyma w napięciu. Z pozoru, gdyż niespójność w zachowaniu głównego bohatera i jego irracjonalne zachowanie, są dla mnie o wiele bardziej rażąca niż brutalne opisy okaleczania postaci występujących w powieści. Wniosek dla mnie jest jeden – młody pisarz musi tchnąć więcej ducha w swe dzieła, bo stanie się nudny i niestrawny.

  3. Twój Motywator Literatury Jedynie Słusznej Bo Najlepszej

    Kuba Wojewódzki zauważył już dawno taka nasza cechę narodowa, że jeśli ktoś odnosi sukces trzeba go sprowadzić na ziemie.”ma wrażenie że wygrywa, że przechytrzył system” Mamy wrażenie , że Mróz ma jakieś wrażenie, że coś mu się wydaje bo Nam się wydaje że jemu coś się wydaje , że jest the beściak.I to wystarczy. Zamiast pracować na swój sukces wylejmy na niego wiadro pomyj , pokażemy mu że nic nie znaczą słupki sprzedaży .

    Wez się do roboty i osiągnij więcej niż Mroz. Pokaż jak się powinno pisać, przecież wiesz jak to się powinno robić skoro ciągle dajesz rady innym .Tego tortu starczy dla wszystkich tym bardziej , że Ty wiesz jak się powinno pisać.To sprawia że jesteś na lepszej pozycji niż On .Bo Ty wiesz , On nie wie.Niech ten Ból pupy będzie Twoją siłą napędową.Masz moc bo Ty wiesz.Wykorzystaj w końcu swoja wiedzę. Nie marnuj energii na płodzenie takich artykułów stwórz DZIEŁO .

    Wierzę w Ciebie .Przyjdę tu za rok i zobaczę jak Ci poszło:)

    1. Brzmi to jakbyś przypisywał mi swój własny ból dupy, mówiąc szczerze. Definiujesz sukces jako słupki sprzedaży, ale jakoś to Mrozowi, a nie Tobie górują. Więc musowo Mróz robi coś lepiej, ale nie wiesz co, a więc starasz się go małpować. Wchodzisz w jego buty. Bo może wtedy spłynie na Ciebie ta sama łaska. W takiej sytuacji o wiele zdrowiej zmienić definicję sukcesu.

      To, albo jesteś Mrozem, któremu wstyd sadzić taki komentarz pod własnym nazwiskiem. 😀 W takim wypadku powiem tylko tyle: skoro nie czujesz się jak debeściak, zrób coś z tym wreszcie.

    2. Nie czytałam nic Mroza poza „O pisaniu na chłodno” i jeśli pozostałe książki są napisane jak ten poradnik, to nie ma mowy o bólach dupy. „O pisaniu…” jest bardzo złą książką. Porównywanie pisania do krojenia kebaba (nieudany dowcip, do tego eksploatowany przez wiele stron… ała…), nieprzekonujące przykłady, czerstwe żarty, powtarzalność po Kingu i Murakamim, darcie łacha z Greya (ach, darcie łacha z Greya – bardzo profesjonalne) oraz autobiografia, po której nie zapałałam do autora sympatią. Miałam wrażenie, że książka nie została napisana przez… pisarza.
      A do tego przekaz: pisanie jest bardzo proste, wystarczy być robotem, biologicznym skryptem. Mój kumpel ma rodzinę, dzieci i się dziwi, że nie ma czasu. Wystarczy żeby nie miał dzieci, to by nie było problemu i by machał książkę miesięcznie. To takie proste.
      Ból dupy byłby, gdyby było czego zazdrościć. Aspiruję do zostania pisarzem, ale jeśli Mróz pisze swoje powieści tak, jak napisał tę książkę, to moje aspiracje sięgają w zupełnie inne rejony 😉

      1. Hmm… W sumie też mam wrażenie, że to książka napisana przez redaktora, a nie pisarza. No ale wokół Mroza krąży już wystarczająco wiele teorii spiskowych. 😉 Wolę interpretować to w taki sposób, że Mróz nie ma jeszcze wystarczająco wyrobionej indywidualności twórczej – na pewno nie na tyle, aby pisać poradniki.

  4. Bardzo ciekawa analiza i wartościowe spojrzenie na książkę – nie czytałam (jest na liście „to do”), ale po takiej recenzji jeszcze chętniej sama chętnie zajrzę i sprawdzę 🙂 Nie czytałam nic Mroza, więc tu też nie zajmuję żadnego stanowiska – i to mi się podoba, bo jest dla mnie „czystą kartą” 🙂 Podoba mi się Twoje spojrzenie na proces i przemilczane jego elementy 🙂 Dzięki za ten tekst 🙂

  5. Przeczytałam kilka książek pana Remigiusza. Powiem szczerze, że na początku mnie ciekawiły, jednak z każdym kolejnym tomem wydawały się słabsze. Jakby brakowało pomysłu, jakby powstawały metodą kopiuj – wklej. Znajomi są zachwyceni i nie znam nikogo kto by miał podobną do mnie opinię. Dziękuję za ten tekst, oznacza że nie jestem wariatką

  6. Zatem Mróz jest niczym Faust, ściga tajemnicę i nie wie, co jest w tym pisaniu takiego magnetyzującego i obsesyjnego… Bardzo ciekawa analiza, zresztą rzuca światło nie tylko na tego autora, ale też w ogóle na polską (słabą) literaturę kryminalną.

  7. Wspominany poradnik, dziwnym zbiegiem okoliczności, powstał w podobnym czasie, gdy owo wydawnictwo ogłosiło konkurs na książkę kryminalną. Zbieg okoliczności? Nie sądzę. Autor poradnika o pisaniu jest też patronem tegoż konkursu. Moim zdaniem więcej o pisaniu można nauczyć się z recenzowanych książek na YouTube, niż z tego poradnika. Dodam, że przeczytałam ich kilka – wszystkie podobne. Nie warto wydawać na nie kasy. Podstawy można wyszperać w Internecie, a reszta to kwestia pracy nad sobą, w którą wchodzi przede wszystkim regularne pisanie i czytanie.
    Wydawnictwa dostrzegły, że wiele osób chce pisać, więc taki poradnik sprzeda się jak ciepłe bułeczki. I tyle w temacie.

  8. Był taki „pisarz”, zwał się bodaj Nahacz czy Nachacz. Wydawcy zrobili mu lans na 102 i co? Koleś łyknął haczyk pt. sława i chwała, pobrylował nieco pośród tęsknych małolat, po czym wypalił się i… powiesił. Aż strach pomyśleć, co zrobi Mróz, gdy lans się skończy.

  9. Ja z racji emigracji,zalozenia rodziny itd mialem dlugi rozbrat z ksiazka-teraz w jakims sensie nadrabiam ostatnia dekde,siegam po nowe pokolenie autorow piszacych kryminaly.Oczywiscie pojawil sie Mroz,no i jego Chylka.Podobalo mi sie,ale po 6 ksiazkach z rzedu mialem dosyc,musialem odpoczac od Chylki.szybko poradzilem sobie z Cyklem Inkwizytorskim Piekary(chce jeszcze!),bylo kilka innych ksiazek,w tym 3 ksiazki partnerki Pana Mroza.Do Chylki nie mialem jeszcze ochoty wracac(mysle ze jednak skoncze ten cykl),ale pomyslalem ze do innych pozycji Mroza moge wrocic.Padlo na cykl Wiktor Forst.Cykl liczy 5 tomow,przeczytalem z rozpedu 4,ale na kolejny nie mam sily ani ochoty.Ten cykl jest glupi…tak,zwyczajnie glupi.Mysle ze tutaj wychodzi pospiech pisania.Urywajace sie watki,lub watki nie majace sensu,jestem autentycznie zdegustowany-czwarty tom czytalem juz na sile,bo po prostu nie l;ubie zostawac niedokonczonych ksiazekJestem tak zdegustowany cyklem o Forscie,ze najzwyczajniej boje sie siegnac po inny cykl Mroza-Parabellum.Daje od siebie Mrozowi swego rodzaju zolta kartke,po prostu mocno mnie tym cyklem zniechcecil do swojej tworczosci.Teraz czas na Krajewskiego,Domaradzkiego,Puzynska-na Mrozie swiat sie nie konczy…choc do Chylki wroce 😉

  10. Przeczytałem wielkim wysiłkiem 'Świt , który nie nadejdzie” i niestety będzie to pierwsza i ostatnia książka tego autora. Jestem zmęczony psychicznie i fizycznie. Prostota i miałkość treści poraża. Słabe , niby to sprzed 100 lat dialogi rażą współczesnością. Płytki opis miejsc starej Warszawy. Dla mnie to beznadzieja i dziwię się , że autor ma tak dużo fanów.

  11. Przeczytałem wielkim wysiłkiem 'Świt , który nie nadejdzie” i niestety będzie to pierwsza i ostatnia książka tego autora. Jestem zmęczony psychicznie i fizycznie. Prostota i miałkość treści poraża. Słabe , niby to sprzed 100 lat dialogi rażą współczesnością. Płytki opis miejsc starej Warszawy. Dla mnie to beznadzieja i dziwię się , że autor ma tak dużo fanów.

  12. „Chcesz wiedzieć, jak pisać więcej i częściej? Na przykład tak, jak Remigiusz Mróz?” – NIE!!!!!!! Tylko nie jak Remigiusz.
    Mnie wystarczył fragment, żeby mieć dosyć.
    To u niego w pościgu samochodowym – PRULI SIEDEMDZIESIĄTKĄ? (zaznaczam, że prędkość w kilometrach na godzinę, nie w milach…)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *