Wiersze z odzysku, czyli blackout poems. O tym będzie mowa. Ja wiem, że poezja w dzisiejszych czasach zajmuje ostatnie miejsce w „tabelce fajowości”, ale nie zamierzam Was dręczyć rymami i strofami. Dziś trochę o pobudzaniu kreatywności dzięki tej pięknej sztuce – coś, co może spodobać się nie tylko poetom.
Od dzieciaka lubiłam destrukcję. Lubiłam przekształcać wzorce, zmieniać postacie, a kiedy czytałam jakąś niekoniecznie dobrą, ale popularną książkę dla młodszej młodzieży, to nigdy nie wcielałam się w wybranego bohatera – tworzyłam własnego, podobnego do mnie. Któregoś dnia, kilka lat temu, wybrałam się na pewne poetyckie warsztaty, organizowane w moim mieście. Nie jestem za bardzo przekonana do wszelakich kursów pisarskich, a tym bardziej poetyckich. Uczestniczę w nich rzadko i staram się bywać na takich, które są prowadzone z pasją do literatury, a nie z pasją do portfela. Te jednak okazały się owocne i to właśnie tam poznałam znaczenie słów: wiersze z odzysku.
Na owych warsztatach ten rodzaj nowoczesnej sztuki pisania był traktowany jako ćwiczenie. Ja również traktuję go w ten sposób, podczas tych trudnych dni, kiedy wena mnie nienawidzi i idzie sypiać z inną. Nazywam go kreatywną dekonstrukcją, gdyż utwory, które zostaną dzięki tej metodzie utworzone, są wzięte z innych tekstów, zazwyczaj ukończonych i wydanych. Składają się z kilku zaledwie słów, zakreślonych w tekście. Słowa te w fundamencie nie następują po sobie. Przykładowo ja szukam wyrazów w pierwszych czterech zdaniach na stronie, następnie grzebię w środku i przy końcu kartki wyskubuję ostatnie. Łączę je, patrząc, czy nie są zbyt grafomańskie, czy nie brakuje im piątej klepki. Potem przepisuję do zeszytu i mam swoje wiersze, małe, trzywyrazowe, czasami pięcio i sześcio. Tulę je w ramionach i mówię na siebie – tyś to poeta wielki.
Oczywiście żartuję. Podsumowując jednak moje może nieco chaotyczne naprowadzenie – wiersze z odzysku (blackout poems z angielskiego) to forma literacka, polegająca na wyłuskaniu ciekawego doboru słów z jednej strony losowej powieści przypadkowego autora.
Owe wiersze możecie wyłapywać z gazet, z poradników, z książek krytycznoliterackich (ja na razie wypełniam strona po stronie jedną taką, o francuskich prądach w literaturze z XX wieku). Możecie to robić wszędzie, gdzie tylko chcecie. I możecie się przy tym także artystycznie wyżyć. Ostatnio w polskiej społeczności instagramowej wypatrzyłam profil wierszyzodzysku, gdzie regularnie pojawiają się nowe, ciekawe treści. Co niedziela odbywa się także pokaz utworów ludzi, którzy w minionym tygodniu swoje blackouty opatrzyli odpowiednim tagiem #wierszezodzysku. Coraz więcej osób interesuje się bowiem tym rodzajem sztuki literackiej, łącząc ją właśnie z różnego rodzaju malunkami, zacieraniem pozostałych słów, dodawaniem swojej inwencji twórczej, z obróbką graficzną. W ten sposób właśnie, kreatywny, słowa na nowo odżywają i krążą sobie po orbicie literatury. Moim zdaniem jest to lepsze od popularnych dzienników do kreatywnej destrukcji (np. „Zniszcz ten dziennik”) albo zdobywających popularność kolorowanek dla dorosłych. Tutaj mamy wszystko w jednym, a do tego słowa, czyli coś o wiele cenniejszego od bezsensownego zamalowywania kartek ze wzorkami i wykonywania często irracjonalnych poleceń. Tutaj człowiek czuje swoistą, literacką wolność, a także ożywia poprzez sztukę być może nie najlepszej kondycji książki, z którymi dość często na dzisiejszym rynku wydawniczym mamy do czynienia.
No dobra, wiem, przynudzam. Co mają wiersze z odzysku do ludzi piszących prozatorskie teksty? Całkiem sporo. Przykładowo te wybrane mogą posłużyć jako zdania do waszej powieści, tak jak wspomniałam wyżej. Niektóre wychodzą naprawdę świetne, abstrakcyjne, uniwersalne. Niesamowite. Nie patrzcie na ten rodzaj ćwiczeń spod byka, mówiąc pod nosem, że jest to zbyt odtwórcze, słowa są zbyt „czyjeś”. Słowa są właśnie na tyle elastyczne, że potrafią dopasować się do twórcy – zadziwiające przecież, że z jednej kartki może powstać nawet do kilkunastu wierszy-zdań, które można dowolnie wykorzystać. Nie trzeba ich przecież więzić na stronie, można się nimi chwalić – ja też swobodnie korzystam z tego ćwiczenia w sposób uniwersalny, a nie ukierunkowany tylko na zostawienie wierszyka na zabazgranej kartce.
Więc co wystarczy zrobić? Sięgnąć po jakiś długopis, marker, co tam lubicie i zwalczyć w sobie niechęć do dewastacji książki – dla niektórych bowiem rzeczywiście taka zbrodnia może skutkować zawałem serca. Jeżeli nie macie na półce znienawidzonego tomiku lub po prostu nie jesteście w stanie zniszczyć żadnego dzieła z jakiegokolwiek powodu, to zapraszam do antykwariatów, gdzie za trzy złote, a czasem nawet za złotówkę, dostaniecie egzemplarz skatowanej książki, która posłuży Wam za materiał do ćwiczeń. Poza tym zawsze możecie wykorzystać różnego rodzaju czasopisma – tworzyć im nowe okładki, nowe wnętrze, zakreślać wyrazy, wyrywać strony, ozdabiać, wklejać do notesu czy zeszytu… Możliwości jest wiele, wszystko zależy od Waszej kreatywności.
Oczywiście, nie róbcie tego na książkach z biblioteki, bo to może się źle skończyć…
Coś o tym wiem… 😉
Foto: Padurariu Alexandru
To jest genialne! Nigdy o tym wcześniej nie słyszałem. To jak samplowanie starych płyt, żeby zdobyć małe próbki dźwiękowe w celu ich późniejszej obróbki i zastosowania we własnym utworze. I, co najlepsze, to nie jest kopiowanie, jeśli rzeczywiście będziemy się tym szczerze bawić. Dzięki serdeczne. Ten artykuł zmienia wiele w moim warsztacie. Pozdrawiam!
Polecamy się 🙂
Poezja z odzysku rzeczywiście ma power 🙂
„wzorce”
„nowoczesnej sztuki”
„Składają się z”
„ciekawego doboru”
„ludzi”
„i”
„kolorowanek dla dorosłych.”
🙂
O to chodzi! 😉
Cudzysłów jest zbędny 🙂
Kochałem kobiet wiele
Jak je zapamiętać?
O, Michale Aniele,
Nie miałem pojęcia.
Mój najlepszy 😉
Instagram @patashiya
Tymczasem
Proste
Zakończenie
Spokojnie
Wystarczy
Lubimy
Marzyć
Ale
Z biegiem lat
Mówimy
Szkoda czasu
Białe odbicie
strasznego jaśniej
czarny kształt
kamienny łuk
🙂 świetna zabawa
Kreatywna
forma literacka
na zabazgranej kartce.
Od dawna w mojej głowie krążyły myśli z którymi kompletnie nie mogłam sobie poradzić. Odkrywanie i samopoznawanie daje mi ogromną radość, bo przenikają na wskroś z całą swoją różnorodnością i intensywnością.
zamarła
bowiem nadal tkwiła w miejscu
nadzieje popite jakimś trunkiem
to wszystko
Haha jakbym o sobie przeczytała.alTylko tu weszłam I rzuciłam okiem w stronę komentarzy i pach, Jak idealnie. Nie ma to jak QUANTUM weryfikacja
Świetny pomysł – jutro wypróbuję z uczniami na kółku polonistycznym, dziękuję za inspirację!
jej myśli i nadzieje
zakopuje się w ziemi
wybrałem się do nich w odwiedziny
ale ich nie odnalazłem
Co jak co, ale to jest genialne 🙂
Ogarniały mnie narastające
Przerwy
Spokojny głos
Chociaż piękna i zgrabna
Wyładują swój gniew