Książka wzbudziła w USA wiele kontrowersji. Serial… po prostu rozbraja. Co ma w sobie Orange Is the New Black? I dlaczego u nas nie powstają takie produkcje?
Tej pozycji normalnie nie wzięłabym do ręki. Okrzyknięta światowym bestsellerem, reklamowana jako niezwykle zabawna i prawdziwa historia dla kobiet… a fuj! A jednak się wybroniła.
Historia, która zapada w pamięć
Jak? Dzięki opowiedzianej historii, wyłącznie. Piper Kerman, zabawna blondynka z klasy średniej, trafiła do więzienia około dziesięć lat po popełnieniu przestępstwa. Tuż po studiach postanowiła potowarzyszyć w zagranicznym wyjeździe swojej dziewczynie – Norze (serialowa Alex), związanej ze światkiem narkotykowym. Piper pomogła jej tylko raz, przewożąc walizkę pełną pieniędzy. To wystarczyło, żeby po pięciu latach do jej drzwi zapukali agencji celni. Po kolejnych kilku latach czekania, trafiła na piętnaście miesięcy za kratki.
Historia jest prawdziwa, a najbardziej uderza jej bezsens. Bo gdzie tu logika, kiedy karze się kogoś za młodzieńczą głupotę sprzed dekady? Opowieść ukazuje też absurdy amerykańskiego więziennictwa, gdzie osadzonymi nierzadko są kobiety z poważnymi chorobami psychicznymi czy uzależnione. Powinny być leczone, jednak na to nie ma środków.
Sama książka czasem mnie jednak irytowała. Główna bohaterka jest denerwująco naiwna, autorka za jeden z celów obrała podziękowanie wszystkim wspaniałym osobom spotkanym w więzieniu… Chciała pokazać, że więźniarki nie są potworami, a rozrośnięta machina więziennictwa jest celem samym w sobie, nie służy dobru społeczeństwa. Książka nie jest jednak świetnie napisana, chociaż niewątpliwie prace redakcyjne trwały długo.
W wywiadzie udzielonym magazynowi SMITH pisarka wyjawia, że pierwszy szkic, który napisała, był ułożony chronologicznie, na każdy rozdział przypadał jeden miesiąc. Kiedy redaktorka zarzuciła jej, że próbuje uchwycić niewyobrażalną nudę więzienia, zmieniła koncepcję.
Serial luźniej podchodzi do tematu
Na podstawie książki Netflix wyprodukował serial, niedawno ukazała się druga seria. Rozpoczyna ją odcinek, w którym Piper jest przewożona do ośrodka o zaostrzonym rygorze, nikt jej jednak nie wyjaśnia, dlaczego.
Serial czasem jest dość luźno oparty na prawdziwej historii, i to jest atut, bo dzięki temu jest zabawniejszy. Jego plusem jest też to, że ukazuje historie osadzonych w więzieniu kobiet. Chociaż nie są aniołami, stają się przez to nam dużo bliższe.
Czy doczekamy się polskiego Netflixa?
Kojarzysz platformę Netflix? To wypożyczalnia DVD – online, a na terenie USA również offline. W Polsce znana jest głównie dzięki serialom, których produkcję sfinansowała. Oprócz Orange Is the New Black, wypuściła np. taki hit jak House of Cards. Gdy Netflix publikuje nowy sezon serialu, udostępnia go w całości, wszystkie odcinki naraz. Dzięki temu widzowie nie muszą czekać na kolejne epizody i mogą obejrzeć wszystko za jednym zamachem. Bardzo to lubię!
Niestety, platforma nie jest dostępna w Polsce.
Istnieją trzy rozwiązania tego problemu. Po pierwsze, możesz nie oglądać seriali Netflixu w ogóle. Ominą Cię w ten sposób naprawdę ciekawe pozycje. Grozi to nawet wykluczeniem społecznym, bo nie będziesz mieć o czym rozmawiać ze znajomymi. W kwestii udziału w kulturze, pozostanie Ci dostępna w Polsce alternatywa – arcydzieła sztuki filmowej, takie jak „Klan” czy „M jak miłość”.
Druga opcja to ściąganie seriali nielegalnie.
Trzecia opcja – wykupienie abonamentu w Netflixie, nawet jeśli Netflix (oficjalnie) nie chce naszych pieniędzy.
Fenomenem wśród polskich internautów stało oglądanie zagranicznych serwisów wideo, chociaż nie mamy do nich dostępu. Jak wyjaśnił mi kiedyś Olgierd Cygan, CEO Digital One, użytkownicy kamuflują swój adres IP, żeby zyskać dostęp do danych platform. Później wykupują abonament. Na ile jest to zgodne z prawem? Nie mam pojęcia. Wobec twórców jest to jednak bardziej uczciwe.
Jedno jest pewne, uwielbiamy oglądać dobre seriale, jesteśmy w stanie za nie zapłacić, a jednak nie mamy do nich dostępu. Polskie telewizje zdają się nie zauważać tego trendu. U nas nie potrzeba mądrych, ciekawie opowiedzianych historii – u nas rolnik szuka żony…