Przejdź do treści

Ile trzeba czekać na odpowiedź od wydawcy?

Jeszcze kilka miesięcy temu byłam przekonana, że wcale nie jest to taki długi okres oczekiwania. Myliłam się – zwłaszcza po rozmowach z wieloma autorkami, które właśnie debiutują lub debiutowały jakiś czas temu. Najnowsze dane są tak różnorodne, że musiałam o tym napisać; dać cień nadziei wszystkim czekającym na odpowiedź. Również sobie.

Dwa tygodnie temu wysłałam w świat swoją kolejną powieść; pomyślałam, że chciałabym nawiązać współpracę z nowym wydawnictwem, które specjalizuje się nie tyle w romansach, co w obyczajach. Napisałam coś takiego i wiedziałam, że mój wydawca raczej nie będzie tym zainteresowany. I tak mija już co najmniej dziesięć dni, a odpowiedzi żadnych nie ma – czy to ten moment, w którym powinnam olać temat?

Kiedy wydawca przychodzi z pozytywną odpowiedzią?

Po tygodniu lub po pół roku – jeśli sądzić z najczęstszych relacji znajdywanych w sieci. Ba; dostałam informację, że jedna autorka dostała odpowiedź po dwóch latach od podesłania propozycji! Kiedy się o tym dowiedziałam, dosłownie opadła mi szczęka. Jej tekstem zaopiekowało się już dawno temu inne wydawnictwo – książka rozgościła się na rynku wydawniczym. To był pewnego rodzaju szok, który sprawił, że zapytałam innych autorek na jednej z grup pisarskich, ile czekały na odpowiedź; nie tylko pozytywną.

Odpowiedzi były różne. Rekordem był jeden, dwa dni od wysłania propozycji. Odpowiedziało w ten sposób zarówno mniejsze wydawnictwo, jak i znana, silna na polskim rynku marka wydawnicza. Inne odpowiedzi mówiły o dwóch, trzech tygodniach. Jedna z autorek powiedziała, że chociaż większość osób z jednego wydawnictwa dostawało odpowiedź relatywnie szybko, bo po czternastu dniach, ona czekała aż trzy miesiące. Czyli tyle, ile wspomina wydawca na stronie z instrukcją wysyłki propozycji wydawniczej.

Odpowiedzi było bodaj trzydzieści – każda na tyle różna, że nie byłam w stanie stworzyć z tego zgrabnej statystyki. Od czego zależy tak różny czas odpowiedzi? Chociażby od tego, czego dany wydawca teraz poszukuje; powieści w trendującym nurcie sprawdzane są o wiele szybciej. Dodatkowo, akurat w roku 2020 pierwsze skrzypce gra koronawirus. Wywołany przez niego kryzys jest przyczyną wielu opóźnień.

Jak mocno koronawirus wpływa na odpowiedzi od wydawców?

Próbowałam się tego dowiedzieć. Subtelnie podpytywałam znajomych pisarzy, przez co usłyszałam, że jeden z wydawców postanowił dać sobie aż 12 miesięcy na odpowiedź autorowi. Aż rok! Pandemia poprzesuwała też niektóre premiery, więc w tym i kilku następnych latach może być mniej miejsca dla debiutantów. Na szczęście wydawcy nadal sięgają po początkujących autorów – możecie przez sierpień szykować swoje propozycje i je rozsyłać. A jeśli już to zrobiliście i nie doczekaliście się odpowiedzi, mam dla Was sposób na to, by mieć pewność, że mail dotarł do wymarzonego wydawnictwa.

Nim jednak do tego dojdę, mam poradę. Uzbrójcie się w cierpliwość, już w momencie szykowania propozycji wydawniczej. Wydawanie książek jest trudnym testem dla naszych nerwów. I nie jest to kwestia oczekiwania na odpowiedź. Minie kilka miesięcy, może nawet rok, nim Wasza powieść zostanie opublikowana. To oczekiwanie na zainteresowanie ze strony redaktora powinno Was wzmocnić, nie dołować. Brak odpowiedzi nigdy nie jest porażką. Ale to temat na zupełnie nowy wpis.

Jak subtelnie przypomnieć się wydawcy?

Nie zaczynałabym od wysłania wiadomości mailowej – skrzynki redaktorów pękają w szwach. Skupiłabym się na innej formie komunikacji, takiej jak chociażby numer do redakcji. Wiem, jak to brzmi. Nie zawsze chcemy dzwonić i komunikować się w ten sposób, zwłaszcza z potencjalnym wydawcą. Ale to doskonały sposób – wiem nie tylko z autopsji, ale również z opowieści znajomych. Jak to zrobić?

Przede wszystkim nie dzwońcie tydzień po wysłaniu wiadomości. Niech minie chociaż ¾ czasu oczekiwania, określonego na stronie wydawcy. Dopiero pod koniec trzeciego miesiąca wykonajcie telefon i zapytajcie o swój tekst. Powiedzcie, co napisaliście i kiedy wysłaliście. Podajcie swój mail oraz tytuł książki. Redaktorka lub redaktor raczej nie powie Wam w tym momencie o tym, czy decyzja już zapadła – ale szanse na otrzymanie jakiejkolwiek wiadomości rosną. Moje znajome w ten sposób dostały odpowiedzi odmowne, na przykład z krótkim wytłumaczeniem, dlaczego powieść odpadła. To w pewnym sensie budujące i takie wiadomości też powinny nas cieszyć.

A jeśli nawet nie ucieszą, to uwolnią od ciężaru niepewności.

Jak przygotować propozycję wydawniczą?

Moja rada, jeśli nie dostaniecie odpowiedzi od wydawcy w terminie, to uczciwie przyjrzeć się propozycji wydawniczej, którą rozsyłamy. Bardzo często powieści są źle przedstawione. To znaczy: propozycja wydawnicza jest napisana na szybko, na przysłowiowym kolanie. Być może też zignorowaliście polecenia wydawców, które są dostępne na ich stronach. Wystarczyło wysłać plik w innym rozszerzeniu – a wtedy automatycznie redaktor ignoruje taką wiadomość, a jeśli do niej wróci, to dużo później.

Jeśli jednak przestrzegaliście zasad wydawcy, być może źle napisaliście streszczenie. To, wbrew pozorom, nie jest łatwa sprawa. Dlatego przygotowaliśmy dla Was prosty kurs online, w którym zamieściliśmy poręczne ściągi. Po dwóch miesiącach od startu szkolenia otrzymujemy wyłącznie dobre wieści – autorom o wiele łatwiej uporać się z tworzeniem propozycji. Niektórzy potrafią zrobić to w kilka godzin, podczas gdy normalnie spędziliby tygodnie na wymyślaniu koła od nowa.

Co jeszcze warto zamieścić w propozycji wydawniczej, by była celna i przekonywująca? Przede wszystkim pokazać, że autor jest profesjonalistą. To znaczy: napiszcie, ile jesteście w stanie dać z siebie podczas przedsprzedaży, premiery i późniejszych tygodni. Jeśli macie już czytelników, to koniecznie wspomnijcie coś o nich. Napiszcie nawet o swoich motywacjach do stworzenia tej konkretnej powieści – być może jest ona napisana na podstawie własnych doświadczeń lub obserwacji. To ważna informacja dla wydawcy, zwłaszcza obyczajów.

Pozostaje życzyć nam wszystkim powodzenia! Również ja czekam na swoją odpowiedź. Dlatego nie tracę czasu; piszę kolejne powieści. Działam dalej. I to też jest dobry sposób, aby poradzić sobie z niepewnością. W końcu – wszyscy jesteśmy pisarzami, a pisarze piszą.

5 komentarzy do “Ile trzeba czekać na odpowiedź od wydawcy?”

  1. Ja dostałem odpowiedź pozytywną następnego dnia po wysłaniu powieści. Po kolejnych 2,5 miesiąca była premiera powieści. Można? Można

    1. Można, Bogdanie, można. Tylko co wnosi ta wypowiedź? 😉
      Chodzi Ci o to, że uważasz, iż taką dobrą propozycję wysłałeś?
      Jeśli tak, to podziel się wskazówkami, proszę. Natomiast wydaje mi się, że – jakkolwiek dobra by nie Twoja propozycja i podesłany tekst – miałeś też ogromny łut szczęścia, czy to do wydawnictwa, czy do redaktora, który natychmiast zabrał się za Twoją powieść i udzielił Ci odpowiedzi najszybciej jak się dało.

    2. W sumie, to pogratulować. Jasne, w wielu przypadkach trwa to dużej i trzeba zachować cierpliwość, ale z drugiej strony Twój przykład pokazuje, że nasz rynek wydawniczy nie jest tak tragiczny, jak się niektórym wydaje. Jak jest coś naprawdę dobre, to pewnie się wyda. A z ciekawości, dasz namiar na to co wydałeś? Zastanawiam się o jakiego typu powieść chodzi.

      1. Następnego dnia? Hmm… to jestem ciekawa, ile stron miała książka i jakie to wydawnictwo, gdzie tak szybo zapadają decyzję. Może podpisz się nazwiskiem, chętnie przeczytam 😉

  2. Mój mąż też dostał odpowiedź po tygodniu. Sami się zdziwiliśmy, ale jak wzięliśmy się za czytanie umowy… No, niestety. Była tak bardzo niekorzystna, że postanowiliśmy ją odrzucić. Poważna oferta pojawiła się dopiero po jakichś sześciu miesiącach. Duże wydawnictwo i zupełnie inne podejście. Teraz mąż pisze dla nich drugą książkę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *