Przejdź do treści

Walka autora z krnąbrnymi postaciami

Napisana z angielskim humorem, jego seria powieści urban fantasy wciąga w kryminalny świat pełen magii. Magii, której twarde głowy policyjnych bohaterów nie chcą zauważać. W jaki sposób tworzy Ben Aaronovitch?

Niezwykłość w świecie Aaronovitcha jest najbardziej widoczna, kiedy to postaci z magicznej rzeczywistości broją, mordują, i tym samym dezorganizują pracę londyńskiej policji.

Serię łączy główny bohater – Peter Grant, policjant, który uczy się na czarodzieja. Ale bez obaw! Nie będzie to drugi Harry Potter. Syn uzależnionego od narkotyków jazzmana i kobiety afrykańskiego pochodzenia zna zaułki Londynu, po którym oprowadza nas jako narrator.

Granta charakteryzuje roztrzepanie i angielski humor – jak stwierdził autor, jego bohater przestanie być ironiczny dopiero po śmierci. Myślę, że polubisz tę postać. Autor w wywiadzie dla Suvudu przyznał, że Granta wymyślił właściwie przez przypadek, ale kiedy już powstał, zaczął on żyć własnym życiem. Bo w pewnym momencie bohater przestaje być aktem kreacji, a zaczyna być – negocjacji. Aaronovitch twierdzi, że kiedy tak się dzieje, jest to bardzo dobry znak. Problem pojawia się jednak, kiedy postać odmawia wykonania ruchu kluczowego dla fabuły…

W Polsce ukazały się póki co jedynie Rzeki Londynu. Ale bez obaw! Druga powieść z serii, Księżyc nad Soho, jest już w drodze, jej premierę wydawnictwo MAG zaplanowało na 11 lipca. Przy czym brytyjski autor nie próżnuje. Oprócz tego napisał jeszcze dwie pozycje z serii, a w sierpniu, w Wielkiej Brytanii, ma wydać piątą. Kiedy wejdziesz już w świat Aaronovitcha, szybko więc z niego nie wrócisz.

Każda z książek w serii pomyślana jest jako osobna zagadka do rozwiązania. Nie musisz się martwić, że jeżeli przeczytasz tylko jedną, zostaniesz z niedosytem, bez odpowiedzi. Czytaj je jednak po kolei, bo główny bohater ewoluuje – jako policjant i jako czarownik. Również ludzie wokół niego się zmieniają. Nie chcesz tego śledzić od końca.

W przeciwieństwie do swojego bohatera, Aaronovitch nie jest już młody – urodził się w 1964 r. Chociaż wydane w Anglii w 2011 r. Rzeki Londynu są jego debiutem powieściowym, to wcześniej pisał na potrzeby radia i telewizji. Jest autorem m.in. dwóch scenariuszy do znanego serialu Doctor Who. Pisarze często wstydzą się swoich literackich debiutów, jednak myślę, że Aaronovitch ma powód do dumy.

Na pewno poprzeczkę postawił sobie wysoko. Kiedy zaczynał pisać – na początku wymyślił Rzeki Londynu jako serial telewizyjny – nie wiedział o istnieniu Akt Harry’ego Dresdena stworzonych przez Jima Butchera. Koncepcyjnie bardzo podobnych do jego powieści.

Pozostało mu tylko jedno: napisać swoją książkę lepiej od poprzednika. Spędzało mu to sen z powiek, bo jak sam przyznaje, Butcher jest świetnym pisarzem, który do tego wymyślił skomplikowany system magiczny. – Gdyby były to kiepskie książki, moje życie byłoby o wiele łatwiejsze, ponieważ regułą jest, że kradzież literacka jest zupełnie akceptowalna, jeżeli Twoja wersja jest lepsza niż ta, z której kopiujesz – wyznaje Aaronovitch. – Przy okazji, ja nie wymyśliłem tej reguły, tylko Szekspir. Pretensje kieruj do niego, jeśli się odważysz – wyzywa.

Czy Aaronovitchowi udało się pokonać Jima Butchera? Sprawdź. Jeżeli lubisz urban fantasy, chociażby autorstwa Neila Gaimana, nie zawiedziesz się.

Foto autora w nagłówku wpisu: zenoagency.com.

8 komentarzy do “Walka autora z krnąbrnymi postaciami”

  1. „Pisarze często wstydzą się swoich literackich debiutów, myślę że Aaronovitch ma powód do dumy.” – trochę nieporadne zdanie.

    Dzięki za polecenie książki, zabieram się do czytania. 🙂

  2. „(…) nie wiedział o istnieniu Akt Harry’ego Dresdena stworzonych przez Jima Butchera. Koncepcyjnie bardzo podobnych do jego powieści. Pozostało mu tylko jedno: napisać swoją książkę lepiej od poprzednika”.

    No właśnie, nie warto się poddawać tylko dlatego, że ktoś napisał już coś podobnego. Biorę to sobie do serca 🙂

  3. Urban fantasy…? Czemu nie 😀 wygląda mi to na ciekawe pozycje, więc jak trafi się okazja, to na pewno przeczytam!

  4. Urban fantasy…? Czemu nie! Wygląda mi to na ciekawe pozycje, więc jak trafi się okazja, to na pewno przeczytam, dzięki za polecenie 😉

    Nawiasem mówiąc, bardzo spodobała mi się recenzja jako taka 😀

Skomentuj Omi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *