Przejdź do treści

Murakami też miał swój pierwszy raz

Mówi o sobie, że nie jest artystą, tylko facetem, który potrafi pisać. Ot, tyle. Mimo to, zawładnął wyobraźnią czytelników na całym świecie. Jak zaczynał?

Na tę książkę czekałam niecierpliwie parę miesięcy. „Słuchaj pieśni wiatru” i „Flipper roku 1973” to dwie pierwsze powieści Murakamiego, w Polsce opublikowane dopiero 21 maja. Nie bez powodu zostały wydane razem – łączy je ten sam bezimienny bohater-narrator i jego przyjaciel, o przezwisku „Szczur”. Zajmą oni kluczowe pozycje również w późniejszej książce autora – w „Przygodzie z owcą”.

sluchaj-piesni-wiatru-flipper-roku-1973Główna postać nie wyróżnia się niczym szczególnym – Murakami lubi w centrum powieści stawiać everymanów, którzy doświadczają nierealnych wydarzeń. W książce bohater spotka więc chociażby bliźniczki, które pojawiły się w jego mieszkaniu znikąd. Ważną rolę odegra też tytułowy automat do gry, który ma niecodzienną moc…

Tej niezwykłości jest jednak jak dla mnie odrobinę za mało. Murakami przecież później nieraz pokazał, że przez całą książkę potrafi prowadzić czytelnika między codziennością a tym, co supranaturalne. Omawiane powieści napisane są też trochę niezdarnie – brak w nich zwartej fabuły, a bohaterowie są jedynie zarysowani, jakby niedokończeni. Wniosek jest jasny: Murakami musiał się pisania nauczyć.

W wywiadzie udzielonym The Guardian, opowiedział o tym, jak teraz tworzy. Wyznał: – „Muszę być silny, żeby otwierać drzwi”. I dalej: – „Codziennie idę do mojej pracowni, siadam przy biurku i włączam komputer. W tym momencie muszę otworzyć drzwi. Są to duże, ciężkie drzwi”. O co chodzi? – „Musisz przejść do innego pokoju. Metaforycznie, oczywiście. I musisz wrócić na tę stronę pokoju. To otwarcie i zamknięcie drzwi wymaga dosłownie fizycznej siły. Jeżeli straciłbym tę siłę, nie mógłbym napisać już żadnej powieści. Mógłbym napisać opowiadanie, ale nie powieść” – wyjaśnia.

Kiedy Murakami pisze, musi zanurzyć się w swojej podświadomości. I to właśnie tę umiejętność musiał wyćwiczyć. Najważniejszy nie jest więc u niego wąsko rozumiany warsztat pisarski, zdolność konstruowania porywających dialogów czy sprawne operowanie metaforami. Liczy się wyobraźnia.

W „Słuchaj pieśni wiatru” i „Flipper roku 1973” Murakami szybko naszkicował to, co podpowiadały mu wyobraźnia i podświadomość. W „Przygodzie z owcą” dał się już im ponieść.

Nie tylko światy, ale również sami bohaterowie u Murakamiego wyewoluowali – Szczur we „Flipper roku 1973” wyjechał z miasta, bo po prostu nie umiał się w nim odnaleźć. W „Przygodzie z owcą” jego refleksja jest już głębsza:

– „Słabość to coś, co gnije w nas w środku jak gangrena. Czułem to ciągle, od czasu gdy miałem mniej więcej piętnaście lat. (…) prawdziwa słabość jest równie rzadka co prawdziwa siła. Nie znasz słabości, która nieustannie wciąga człowieka w ciemność. (…) Dlatego właśnie wyjechałem wtedy z miasta. Nie chciałem, by ludzie byli świadkami mojego dalszego upadku”.

W pierwszych powieściach Murakami zarysował też postać Naoko. Naprędce. Później zorientował się, że ma ona ogromny potencjał i napisał ją od nowa, w „Norwegian Wood”.

To obserwowanie ewolucji pisarza sprawiło mi sporo frajdy. Ty też jej doświadczysz, o ile jesteś fanem autora. Jednak jeżeli dopiero poznajesz twórczość Murakamiego, nie rozpoczynaj od „Słuchaj pieśni wiatru” i „Flipper roku 1973”. Lepiej zabierz się od razu za dzieła, które napisał później.

Foto Haruki Murakamiego w nagłówku artykułu: culturacolectiva.com.

 

3 komentarze do “Murakami też miał swój pierwszy raz”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *